We wrześniu reforma oświaty ruszy pełną parą i w szkołach średnich pojawi się podwójny rocznik. W związku z większą ilością uczniów i braku przystosowania części placówek do ich przyjęcia w tym roku wiele osób nie dostało się do szkoły pierwszego, drugiego czy trzeciego wyboru, a część musiała korzystać z następnej tury rekrutacji.
Reforma nie była jednak aż tak dużym zaskoczeniem dla uczniów i ich rodziców, więc wielu nastolatków świadomych tego, że może nie być im tak łatwo dostać się do szkoły pierwszego wyboru jak ich starszym kolegom z poprzednich roczników, przyłożyło się do nauki aby zdobyć jak najlepszą średnią i dobrze napisać egzaminy. Niestety mimo wysiłku i starań nie wszystkim udało się spełnić wyznaczone cele i dostać się do wymarzonych szkół. Wtedy pojawił się smutek, frustracja, a w niektórych przypadkach krzywe spojrzenia i przykre słowa od rodziców.
Niestety część z nich nie wystarcza to, że ich dziecko
przynosi do domu same pozytywne oceny, a średnia na koniec roku waha się
pomiędzy 4,5 a 5. Przecież Julka czy Marek nie mogą być TYLKO DOBRYMI uczniami,
oni MUSZĄ BYĆ NAJLEPSI, nie wspominając o tym, że przynajmniej raz w miesiącu powinni
wygrywać jakiś konkurs, natomiast w wakacje byłoby dobrze gdyby pracowali i
zarabiali na swoje wydatki, a później siadali do książek i się uczyli… Tak do
przodu, na przyszły rok szkolny, aby znowu mogli być najlepsi.
Przez takie podejście dzieciaki nie mają czasu na odpoczynek
czy spotkania z przyjaciółmi. Rodzice odbierają im najlepsze i teoretycznie
beztroskie lata życia. Tylko po co? Żeby za pomocą dzieci spełnić swoje
niespełnione ambicje? Albo móc się chwalić przed kolegami z pracy, że ich córka
czy syn są najlepsi w całej szkole? Powiedzmy sobie szczerze – to nie jest
mądre i dojrzałe podejście, którego oczekiwałabym po teoretycznie dorosłych
ludziach, dodatkowo wychowujących dziecko. Czym innym jest pomaganie synowi w
nauce i zachęcanie go do pogłębiania swojej wiedzy (szczególnie, jeżeli jego
stopnie rzeczywiście są bardzo słabe), a czym innym zmuszanie go do nauki, bo „piątka
to zła ocena, ja w twoim wieku uczyłem się jeszcze lepiej i ciebie też na to
stać, tylko musisz się bardziej postarać”. Czy taki rodzic naprawdę nie zdaje
sobie sprawy jak takie podejście może źle wpłynąć na dziecko? Przez brak
odpoczynku i ciągłe wymagania może się ono zacząć uczyć gorzej niż kiedykolwiek
wcześniej. Stres i presja niestety nie pomagają w nauce.
A teraz wyobraźcie sobie, że taki uczeń dostanie 4 ze
sprawdzianu. Normalnie każdy człowiek powiedziałby, że to dobra ocena, a część
osób bardzo by się cieszyła, gdyby ją dostała, ale takie dziecko, które w
oczach swoich rodziców powinno być szóstkowe i wręcz wybitne, będzie przeżywało
katusze w drodze powrotnej do domu. Z jednej strony będzie bało się kary i tego
co powiedzą mama i tata, a z drugiej może czuć się nawet winne, że ich
zawiodło.
Ze względu na to, że minęło już sporo czasu odkąd skończyłam
podstawówkę czy gimnazjum, dwie szkoły, w których część rodziców kontrolowała
w mniejszym lub większym stopniu swoje dzieci, wydawało mi się, że obecnie nie
ma już takiego nacisku na bycie najlepszym, rodzice nie oczekują samych piątek
i szóstek i podchodzą do tematu nauki trochę bardziej ‘na luzie’. Teraz
wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy w lipcu natrafiłam na artykuł, w którym
zebrane były różne wypowiedzi uczniów podwójnego rocznika na temat nauki w
ósmej klasie podstawówki/ trzeciej gimnazjum i rekrutacji do szkół średnich.
Niestety wiele z tych wypowiedzi było dość smutnych i mówiło między innymi o
tym, że ktoś mimo świadectwa z paskiem nie dostał się do szkoły pierwszego
wyboru, a rodzice są tym bardzo zawiedzeni. Jasne, dziecko nie dostało się być może
do wymarzonej szkoły, ale można mu jeszcze dołożyć i zacząć mówić, że nie tego
się po nim spodziewaliśmy, mógł się bardziej postarać i lepiej uczyć. Cudowny
ten XXI wiek ;)
Bardzo mądry post, wiele razy ciocia czy babcia zwróciła mi uwage, ze będą w moim wieku to uz to i to umiała, to strasznie dołuje :/
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Niejednokrotnie słyszałam że "ktoś tam w moim wieku to coś "
OdpowiedzUsuńAlbo jeszcze lepiej ;porównywanie do innych
Na szczęście moja mama nie wywierała na mnie presji ,a gadaniem całej reszty się nie przejmowałam ,choć potrafi być to irytujące ☺
Pozdrawiam
Lili
Bardzo wartościowy wpis stworzyłaś. Gratuluję! ;) Rodzice powinni wspierać i motywować swoje dzieci do pracy nad sobą, a nie wywierać presję spełnienia nierealnych oczekiwań. ;)
OdpowiedzUsuńHow do you always come up with good contents? Love your blog btw!
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowanie było tak że byłam zbyt bardzo zbuntowanym dzieckiem i tak zrobiłam to chciałam. Rodzice pewnie też cos takiego mówili ale i tak stawialam na swoje i ostatecznie wspierali mnie
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
Nie ma co ukrywać, reforma w tym roku doprowadziła do tego, że dzieci mogły zapomnieć o swoich wymarzonych kierunkach i szkołach. Wiem, bo idąc po świadectwo maturalne widziałam te ogromne listy i rekrutacje na dwa etapy, coś okropnego! Niby nie była dużym zaskoczeniem, jednak tak jak napisałaś - sprawiło to jeszcze większy stres oraz rozczarowanie. Nawet nie chodzi o wyobrażenia rodziców, ale o tą całą młodzież. Współczuję im naprawdę...
OdpowiedzUsuńTo przykre, kiedy rodzice mają aż tak wielkie wyobrażenia o swoich dzieciach i nie widzą, że w ten sposób stają się nieszczęśliwe. Owszem, moi rodzice też pilnowali, żebym się uczyła oraz odrabiała pracę domowe. Jednak wszystko z umiarem. Miałam czas dla siebie, na swoje dzieciństwo. A gdy przegrywałam w konkursach - wierzyli, że następnym razem mi się uda. Wiedzieli, że z jednego przedmiotu idzie mi gorzej, a z drugiego lepiej.
TAK. A najgorsze jest to właśnie popisywanie się albo porównywanie do innych dzieciaków, że on mógł to Ty też powinieneś! Albo że za jego czasów było to karygodne. Ale trzeba sobie uświadomić, że czasy są inne. Inaczej jest się ocenianym, inna jest skala ocen. A najgorsze właśnie są te ich niespełnione ambicje, którym muszą dorównać dzieci.
Przykre, po prostu przykre... Jednak w dużej winie jest to wina reformy. Ale zgadzam się, rodzice nie powinni dorzucać do pieca.
Pozdrawiam!
Presja jest najgorsza. Potem się wszyscy dziwią, że dziecko ma depresję, nerwicę czy popełniło samobójstwo. Niestety, oczekiwania rosną. Ja dopiero skończyłam liceum, a już pracodawcy pytają o doświadczenie (i pracy nie znajduję).
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE!
Mój blog
Mój Instagram
Mój Studygram
a great blog you got right here!
OdpowiedzUsuńSo perfect
OdpowiedzUsuńcheck this post
http://www.alyinwanderland.com/2019/08/wholesale-homecoming-dress-with.html
BArdzo wartościowy post- to straszne jak rodzice swoje chore ambicje realizują kosztem swoich dzieci. Czerwony pasek, same piatki nie zrobią z dziecka szczęśliwego człowieka, a tym barzdiej nie gwarantują wymarzonej posady.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
mi kiedyś rodzice mówili, że fajnie by było żebyś przynajmniej ty była lepsza niż twój brat i długo tak mówili i starałam się ich nie zawieść ale to się zmieniło od momentu pójscia do technikum. Ocen nie zbieram po to żeby był czerowny pasek, uczę się dla siebie i muszą się z tym pogodzić, że moje oceny są różne i nie zawsze spełniam ich oczekiwania <3
OdpowiedzUsuńzapraszam
mój blog |KLIK|
Moi rodzice i mnie i mojemu rodzeństwu powtarzają, że uczymy się dla siebie. Jednak nie są zadowoleni z jedynek czy dwójek, bo wiedzą, że stać nas na więcej. Ale to smutne, że niektórzy rodzice wywierają nacisk na swoje dzieci i zmuszają je do nauki. Nie każdy będzie wybitny w naukach ścisłych, nie każdy jest humanistą i nie każdy dobrze rzuci oszczepem. Zgadzam się z tym, żeby nie dopuszczać do całkowitego olania szkoły przez dzieci, ale przez zmuszanie do nauki, te dzieci wcale nie nauczą się więcej. Będzie im tylko przykro, że znowu nie wyszło i rodzice będą źli...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Oh very interesting blog
OdpowiedzUsuńxx
ja na szczęście już po edukacji. I przeraża mnie to co teraz się dzieje
OdpowiedzUsuńU mnie to ino słyszy się, "ja będąc w twoim wieku miałam już dwójkę dzieci" :D
OdpowiedzUsuńtzanetat.blogspot.com
Fajnie, ze poruszasz ten wpis. Moja mama jest nauczycielka i miała super podejście. Nie zmuszała mnie nigdy do nauki ani żadnych dodatkowych zajęć. Teraz jak patrze w pracy na ludzi którzy komentują na co ich dzieci chodzą po lekcjach i ile razy w tygodniu to sa głowę sie łapie. Do dzis pamietam jak rok temu jedna babka w pracy sie żaliła ze syn dostał na koniec roku 5 a powinien 6. Dla mnie to było chore i cieszę sie, ze moi rodzice mieli takie podejście jakie mieli.
OdpowiedzUsuńTa reforma narobiła troszkę bałaganu, ale z czasem wszystko się jakoś ustatkuje ;)
OdpowiedzUsuńPresja zawsze jest wywierana na ludziach, bo od najmłodszych lat trzeba być najlepszym zamiast po prostu być sobą. Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
I mówią to rodzice, którzy pewnie nie mają czasu na wychowanie swoich dzieci, na pokazanie mu priorytetów i bycie wzorcem w dorosłym życiu. Ważniejsza praca, kariera i życie dla 'siebie', a dziecko jak jest to przecież samo sobie poradzi.. a potem oczekuje od dziecka Bóg wie czego. Nie lubię takich artykułów, gdzie rzeczywistość jest inna niż powinna..
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis, zaobserwowałam i czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńTeraz to jest maskara jestem w ostatniej klasie technikum i cieszę się, że kończę tą szkołę za niedługo :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńThanks for putting up awesome contents, keep it up!
OdpowiedzUsuńFreaking obsessed with your blog!
OdpowiedzUsuńI so love this, keep posting good content!
OdpowiedzUsuńprosphairshop Men's Toupees online store
OdpowiedzUsuńMoi rodzice nigdy nie wywierali na mnie presji,ale może dlatego,że sama jestem bardzo ambitna i ciągle się rozwijam ❤
OdpowiedzUsuńNiestety tak funkcjonuje nasze sołeczeństwo...i to jest smutne. Zabijają w dziecku to co najlepsze, pewność siebie, własne zdanie i poglad na świat. Nie wspominając już o marzeniach :)
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com/2019/11/summer-is-back.html
Moja mama zawsze mówiła mi, że nie uczę się dla niej, dla koleżanek czy nauczycieli tylko uczę się dla siebie. Zapisała mnie na kółko taneczne ale tylko dlatego, że sama chciałam tam pójść. Jednak potem pilnowała mnie, żebym nie opuszczała zajęć. Do dziś jestem jej za to wdzięczna, bo wpoiła mi poczucie obowiązku. Jestem zdania, że dziecko musi mieć czas na to żeby być po prostu dzieckiem. a zajęcia dodatkowe tylko w obrębie zainteresowań i nigdy w nadmiarze :)
OdpowiedzUsuńwhat a nice post :) I follow you on gfc # 601 , follow back?
OdpowiedzUsuńhttps://bubasworld.blogspot.com/
Kiedy stajemy się rodzicami wszystko wygląda inaczej. Sama czasem łapie się na tym,że mówię do swoich coreczek tak jak kiedyś ona do mnie.
OdpowiedzUsuńlove your blog so much!
OdpowiedzUsuńStaram się nie wywierać presji na córkach, nie przymuszać ich do niczego. Niech same sprawdzą i przekonają się co dla nich najlepsze. Teściowa za to ciągle wymyśla. Musiałam jej powiedzieć kilka ciepłych słów na ten temat. "To twoje ambicje nie ich". Najchętniej zrobiłaby z nich gwiazdorki na siłę.
OdpowiedzUsuńGreat post again, looking forward for more!
OdpowiedzUsuńGreat WORK. Looking forward to reading more!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze dzieci, ale wiem, że nie chciałabym ich zbytnio przymuszać do czegoś, bo jeszcze bardziej się zniechęcą do tego.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNiezbyt duży komentator, ale musiałem powiedzieć, bardzo kocham swojego bloga!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą Paulan. Powielanie stereotypów jeszcze nigdy nikomu nie wyszły na zdrowie. Nie rozumiem tych ambicji naszych babek, ciotek, wujkow itd. Trochę luzu, teraz mamy inne czasy.
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł, daje do myślenia.. Fajnie się go czytało :) Niszczarki osobiste pozdrawiają ;)
OdpowiedzUsuń